Skip to content

Skąd czerpać siłę do zmian

Każdy z nas czasami znajduje się w sytuacji, która nas przerasta, kiedy niekorzystna zmiana nieuchronnie naciąga. Myślimy o tym co będzie za chwilę, ale to niestety paraliżuje cię jeszcze bardziej. Może to być choroba, utrata pracy, rozwód, utrata kontraktu itp. To, co wtedy dzieje się w naszej głowie to najczęściej chaos myśli, tworzenie czarnych scenariuszy, obawy o przyszłość, a w końcu może pojawić się bezradność. Taka reakcja zazwyczaj powoduje, że zaczyna nam brakować energii do przeciwstawienia się temu, co ma się stać, lub co już się wydarzyło i spowodowało, że znaleźliśmy się w tak trudnym położeniu. Kluczowe w takiej sytuacji jest znalezienie siły do działania. Skąd ją jednak wziąć skoro zasoby są już na wyczerpaniu, a spojrzenie w przyszłość nie daje nadziei?

Ta siła, której w takim momencie tak bardzo potrzebujemy jest ciągle w nas i możemy mieć do niej dostęp, ale kluczem do jej odzyskania jest zmiana podejścia do tego co nas spotyka. Pierwszym krokiem, który warto wykonać powinno być dokładne przyjrzenie się temu co się stało, a co z pewnością postrzegamy jako bardzo trudna sytuację. Ale uwaga, patrzymy używając tylko zmysłu obserwacji. Nie dodajemy do tego obrazu żadnych myśli, emocji ocen. Są teraz zbędne. To będzie z pewnością nowy obraz, nowa percepcja całości. To, co wcześniej widzieliśmy nie był prawdziwe, to była iluzja, która została stworzona przez nieprzyjemne emocje, gdzie obawy mogły być dominującym odczuciem. Tego typu stany są jak soczewka. Powiększają niepożądane przez nas fragmenty obrazu tworząc jakby w złowrogim kalejdoskopie tylko nieakceptowaną bezbarwną rzeczywistość.

Może to zabrzmi absurdalnie, ale czas pogodzić się z tym co właśnie zobaczyliśmy. Zgoda na to co się aktualnie dzieje, stanie się punktem przełomowym w naszej reakcji. Zgoda połączona z akceptacją stanu rzeczy. Zgoda, która jest wyrazem pogodzenia, ale nie zaniechaniem działania. Jest to pogodzenie się z tym co widzimy bez osądów i wartościowania, czy to jest dobre czy złe, czy na to zasługujemy czy nie i w końcu czyja to jest wina. To są tylko nasze myśli, to nie jest rzeczywistość. Dzięki takiemu postrzeganiu uzyskujemy obraz zbliżony do prawdziwego. Kiedy opada kurz pojawia się to, co tam rzeczywiście się znajduje. Obserwując bez interpretacji i emocji zaczynamy dostrzegać prawdziwe proporcje elementów całej układanki. Pojawiają się pierwsze blade kolory. Najczęściej sama sytuacja nie jest zła, to nasze myślenie ją taką ukazuje. Ciągle nie jest komfortowo, ale większy spokój daje nadzieję, że opanujemy to, co nas spotkało. Czasami taki proces zajmuje dni lub tygodnie, ale warto ten czas poświęcić, żeby w końcu zacząć działać inaczej.

Kiedy znowu pojawi się lęk, skieruj na niego uwagę i nazwij go „to jest mój lęk”. Możesz też uprzejmie go przywitać „witaj lęku”. Skieruj na niego swoją soczewkę i odczytaj przesłanie jakie niesie. Pobądź z nim chwilę w uważności i poobserwuj go, a zobaczysz, że ustąpi. Uprzednio spełniając swoje zadanie. Zazwyczaj polega ono na przekazaniu ci jakiejś ważnej wiadomości. O ile oczywiście masz gotowość na jej odebranie.

Skąd w takim razie biorą się te emocje, skąd takie myśli. Najczęściej wynika to z faktu, że nie spełniły się nasze oczekiwania. A to znaczy, że zapewne nastawiliśmy się na jakiś wynik i gorąco tego pragnęliśmy. Popatrzmy, jak reagują małe dzieci, kiedy nie otrzymują tego czego chcą. Taki stan oznacza brak gotowości na inny rezultat niż zakładany. Pojawia się rozczarowanie, później zniechęcenie i cierpienie. Jesteśmy przywiązani do jakiegoś rezultatu, a kiedy on się nie pojawia następuje rozczarowanie. Kto wie, być może my ludzie nadmiernie angażujemy się we własne problemy?

Kiedy to zrobisz, poczujesz, że mimo, że sytuacja nie uległa zmianie powoli zaczynasz nad nią panować, odzyskiwać kontrolę i w końcu działać z nową dawką energii. Ponieważ moc dokonywania zmian pochodzi właśnie z umiejętności akceptacji.

Rafał Nykiel

Back To Top